Pierwsze dwa lata - Dorian Yates

Moja inwazja na kulturystykę miała miejsce w maju 1983 r. W miejscu, w którym mieszkałem, było dość napięte w sensie masakry, dlatego poważnie zaangażowałem się w karate kontaktowe. Aby stać się silniejszym, czytam czasopisma o kulturystyce, a kiedy przyszło mi do głowy, aby spróbować tego sportu. Oczywiście w tym czasie nie myślałem o żadnych tytułach. Chciałem po prostu stać się bardziej masywny, aby wywrzeć presję na moich ulicznych przeciwników również mentalnie - „masę”.

Miałem wielkie szczęście: wśród przyjaciół nie było ani jednego kulturysty. W pobliżu nie było nikogo, kto zacząłby mnie oszukiwać swoją domową radą. Kulturystykę podjąłem poprawnie - od samego początku. Poszedłem do księgarni, kupiłem podręczniki i usiadłem. Stamtąd nauczyłem się najważniejszej rzeczy - podstaw. I, co najważniejsze, rozpoznałem je z pierwszej ręki, a nie w zniekształconej formie. Nawiasem mówiąc, od tego czasu wyznawałem tę zasadę życia: jeśli chcesz coś osiągnąć, użyj tego, co najlepsze. Kupuję całą literaturę metodologiczną napisaną przez Joe, mojego nauczyciela korespondencji, oraz tych, którym udało się osiągnąć największe sukcesy w kulturystyce: Arnold Schwarzenegger, Lee Hannay, Bob Peris i inni. Taka polityka nie bardzo pasuje mojej żonie. Mówi, że zagraciłem całe mieszkanie. Nigdy nie wyrzucam czytanych książek i dlatego nie mam gdzie ich położyć. Książki leżą na moim parapecie, zbierają kurz pod łóżkiem, a nawet składają zjeżdżalnię na zbiorniku na toaletę ...

Krótko mówiąc, przeczytałem wszystko, co mogłem kupić za swoje pieniądze. To mnie świetnie wykształciło. Znałem na pamięć dziesiątki różnych technik, a kiedy po półtora roku treningu zacząłem POCZUWAĆ ćwiczenia, po prostu szukałem tych kompleksów, które były szczególnie skuteczne. Nawiasem mówiąc, od pierwszego dnia z jakiegoś powodu nie podobały mi się metody, w których chodziło o dużą liczbę powtórzeń ze średnią i niską wagą. Wydawało mi się to jakimś nonsensem, ale technika Mike'a Mentzera, w której wyznaje zasadę maksymalnych obciążeń, od razu mi się spodobała.

Przez pierwsze półtora miesiąca trenowałem bez żadnego wysiłku, zapewniając sobie wystarczający odpoczynek między seriami. Nie dążyłem do żadnych specjalnych wyników. Łatwo było mi zrozumieć, że jestem początkującym i że muszę po prostu „wjechać” w ten nowy biznes. Podkreślam, że się nie spieszyłem. Czytałem, że najważniejsze dla kulturysty jest opanowanie prawidłowej formy ćwiczeń. Dlatego wykonywał ćwiczenia powoli, że tak powiem, „czując”.

Właściwie planowałem to robić przez około 2-2, 5 miesiąca, ponieważ jest to dokładnie okres wskazany w podręczniku Widera. Jednak po półtora miesiąca arogancko zdecydowałem, co mi wystarcza, i od razu przystąpiłem do systemu podziału. W końcu uważałem się za całkiem fajnego faceta.

System podziału to, jak wiadomo, podział mięśni ciała na dwie grupy. „Huśtasz się” jedną grupą na pierwszym treningu, a drugą na następnym. W tej sytuacji mięśnie nie regenerowały się przez jeden dzień, jak podczas treningu 3-krotnego, ale przez 2 dni. Kiedy pracujesz jako początkujący z małymi ciężarkami, wystarczy dzień odpoczynku, ale kiedy nadejdzie kolej na duże ciężary za kilka miesięcy, musisz więcej odpocząć.

Trenowałem więc w systemie podzielonym od poniedziałku do wtorku i czwartku do piątku. Po półtora roku czułem, że przeszedłem i ta sprawa powinna się zakończyć. Najwyraźniej spieszyłem się z rozłamem. Były typowe oznaki przepracowania: moje lewe oko zaczęło nawet drgać.

Stało się jasne, że musisz wrócić do 3 jednorazowych treningów. Ale to nie znaczy, że opuściłem podział. Nie, nadal trenowałem osobno obie połówki mięśni. Ale nie po sobie, jak to jest w tradycyjnym schemacie podziału, ale po dniu. Kiedy trening poszedł jeden po drugim. ciało jako całość nie miało czasu na regenerację, ale dni między treningami były wystarczające. W rezultacie trenowałem każdą z mięśni i grupę mięśni około 3 razy w 14-dniowym cyklu.

Widzisz, porzuciłem zwykły podział treningu na tygodnie. Faktem jest, że w tamtych czasach jedna ciekawa mała książka wpadła mi w ręce, która głosiła, że ​​w ludzkim ciele nie ma 7-dniowego cyklu. Procesy fizjologiczne przebiegają rytmicznie z okresem 3, 12, 14 dni, jednak żaden z nich nie ma okresu 7 dni. To sprawiło, że pomyślałem, że harmonogramem treningów nie należy kierować się dniami tygodnia. na przykład treningi w poniedziałek, środę lub piątek. Wymyśliłem swój system, który, jak czułem, najbardziej pasował do indywidualnego harmonogramu regeneracji mięśni.

W ramach podzielonego programu wykonałem 3 ćwiczenia dla dużych grup mięśni i 2 ćwiczenia dla małych mięśni. Jedynym wyjątkiem był mięsień czworogłowy. Trenowałem je za pomocą zaledwie dwóch ćwiczeń: przysiadów ze sztangą oraz w symulatorze, gdzie pchasz nogi platformą z obciążeniem pod kątem 45 stopni. Czułem, że niepotrzebne ćwiczenia byłyby przesadą: w końcu przykucnąłem bardzo ciężką sztangą.

Pomiędzy zestawami odpoczywałem tyle, ile potrzebowałem. Czytam, że w ten sposób powinieneś odpoczywać pomiędzy podstawowymi - do „masowych” ćwiczeniami. Nawiasem mówiąc, nigdy z nikim nie rozmawiałem, odpoczywając. Pozostałem w pełni skupiony. Przeniosłem tę zasadę na kulturystykę z karate.

W przeciwieństwie do innych początkujących kulturystów nie kładłem większego nacisku na trening . Wiedziałem już, że wzrost mięśni w godzinach regeneracji, a nie treningu, dlatego starałem się trenować jak najszybciej i wyjść z pokoju. Na samym początku szkolenia wyobrażałem sobie, jak będę w domu i zacznę się rozwijać.

Pamiętnik bardzo pomógł mi usystematyzować moje hobby. Kiedy przenosisz swoje myśli na papier, lepiej zdajesz sobie sprawę ze stanu rzeczy. Życie staje się łatwiejsze. Pod stopami, jakby istniało wsparcie dla porządku i organizacji.

W swoim pamiętniku obiecałem sobie, że nie będę się spieszył. W ciągu roku nie zastosowałem żadnej z zasad Widera, słusznie wierząc, że jest za wcześnie, aby opanować tak zaawansowaną technologię. Dopiero pod koniec 12 miesięcy w swojej praktyce włączyłem zasadę wymuszonych powtórzeń. Pod koniec ostatniego zestawu jednego podstawowego ćwiczenia wykonałem jedno lub dwa powtórzenia z pomocą partnera.

Kiedy rozpocząłem rozłam, ważyłem około 83 kg, a dwa lata później, w przeddzień pierwszych zawodów w życiu, ważyłem 100 kg! Oszacuj siebie, czy warto zaangażować się w mój system.

Nawiasem mówiąc, tak trenowałem do 1986 r., Kiedy wygrałem krajowe mistrzostwa Wielkiej Brytanii i uzyskałem przepustkę do świata profesjonalistów.

Przez pierwsze cztery lata szkolenia pracowałem na zmiany w fabryce. Nie było mowy o poświęceniu się wyłącznie sportowi. Trzeba było zarabiać pieniądze i znaczne. Rok później moja żona i ja urodziłyśmy dziecko. Trzeba było zapewnić rodzinę, a ponadto przyzwoite „babcie” poszły na jedzenie i wszelkiego rodzaju specjalne dodatki. Ale wraz ze wzrostem doświadczenia i kwalifikacji moja pensja wzrosła, więc w końcu udało mi się zrealizować swoje marzenie: przejść na 5 posiłków dziennie.

Z suplementów mogłem sobie pozwolić tylko na kompleks multiwitaminowy z minerałami i tanim białkiem mleka. Zjadłem witaminy na śniadanie: lepiej wchłaniają się z jedzeniem, a napój białkowy piłem około połowy dnia w miejscu pracy.

Tak więc do 1985 r. Byłem w stanie podnieść wartość mojej diety do 4000 kilokalorii, podczas gdy w 1983 r. Było to 3200 kilokalorii.

W mojej diecie 30% to białka, 55% to węglowodany, 15% to tłuszcze.

Jeśli omówimy kluczowe momenty odżywiania kulturystów, główne miejsce w nim powinny oczywiście zajmować białka. Powinieneś spożywać co najmniej 1, 25 gramów białka na 1 kg masy ciała dziennie. Również w przypadku węglowodanów wszystko jest jasne - jest to zaopatrzenie mięśni w energię. Jeśli chodzi o tłuszcz, nie możesz popadać w skrajności i zmniejszyć jego spożycie poniżej 15-20 gramów, w przeciwnym razie będziesz mieć problemy ze skórą i włosami. Trądzik pojawi się na skórze, a włosy staną się suche i łamliwe. Ponadto tłuszcze są zaangażowane w aktywność nerwową. Jeśli jest ich niewiele, pojawia się nerwowość i sen się pogarsza.

Jeśli uważasz, że wysokokaloryczne odżywianie jest kluczem do „masy” mięśni, to się mylisz. Mięśnie początkującego wystarczą 3500 kalorii dziennie. Początkujący nie jest w stanie rozwinąć prawdziwej intensywności treningu, a jego dodatkowe kalorie z łatwością zamieniają się w tłuszcz podskórny. Nawet jeśli czujesz, że jesteś nadmiernie zmęczony i nie masz wystarczającej siły, nie spiesz się, aby zwiększyć całkowite spożycie kalorii. Najpierw spróbuj zwiększyć ilość węglowodanów w diecie. I tylko jeśli to nie pomoże, podnieś poziom białek i tłuszczów.

Wierzę w jedną zasadę życia, której nauczyła mnie fabryka: kluczem do niezawodności jest prostota . Trenuj łatwiej, wykonuj podstawowe ruchy, a sukces z pewnością do ciebie przyjdzie. Nie śmieć głowy nowomodnymi systemami. Pamiętaj, że większość z tych systemów jest zaprojektowana dla zakurzonych kulturystów i nie odpowiada jeszcze zdolnościom adaptacyjnym twojego ciała. Wcześniej czy później kulturysta z doświadczeniem rozumie coś takiego jak impotencja, a potem przychodzi kolej na tak potężne lekarstwa. Cóż, twoje mięśnie są młode i energiczne. Wszystko, co musisz zrobić, to nie powtórzyć błędu typowego dla początkującego. Początkujący zawsze się spieszy. Nie mając czasu, aby cokolwiek dowiedzieć, bezużytecznie skacze z jednego kompleksu do drugiego, zmieniając metody i techniki. Wzywam cię: wynoś się! Słuchaj siebie i swoich mięśni! Najważniejsze, abyś naprawdę dobrze rozpoczął, tak jak to było u mnie. Gdy to się ułoży, powinno też działać dla Ciebie!